Więcej informacji i rejestracja dostępne TUTAJ.
Więcej informacji i rejestracja dostępne TUTAJ.
Podwyżki w bankowych tabelach
Z cyklicznego badania prowadzonego wśród mikro, małych i średnich przedsiębiorstw wynika, że 30 proc. spośród 500 ankietowanych firm miało w ostatnich 6 miesiącach klientów opóźniających rozliczenia za otrzymany towar czy usługi przez ponad 60 dni. Kwartał wcześniej było to 33 proc., a przed rokiem 35 proc. – wynika z badania Keralla Research realizowanego co kwartał dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Ogólnie sytuacja wydaje się więc poprawiać, ale nie wygląda to tak samo w firmach mikro, małych i średnich, ani też we wszystkich branżach.
Najtrudniejsze relacje z kontrahentami mają firmy średnie
Przy stale rosnących kosztach zatrudnienia i bieżącego funkcjonowania, dodatek w postaci problemów ze ściąganiem należności staje się coraz trudniejszy do zaakceptowania. Ostatnio najbardziej na klientów opóźniających zapłatę za odebrany towar czy usługi udało się wpłynąć małym podmiotom zatrudniającym od 10 do 49 osób. W rezultacie odsetek małych podmiotów skarżących się na ponad dwumiesięczne opóźnienia spadł z 37 do 30 proc. W mikro firmach (do 9 pracowników) utrzymuje się na poziomie 21 proc. Sytuacja najgorzej wygląda w firmach średnich, liczących od 50 do 249 zatrudnionych, tu kłopoty ze spływem płatności ma 46 proc. podmiotów. – Wyczekujące na zapłatę średnie przedsiębiorstwa są jednak coraz bardziej zdeterminowane, by zmienić ten stan rzeczy. Deklarują, że więcej czasu niż wcześniej poświęcają na rozmowy z dłużnikami o konieczności płatności na czas. Podejmują też aktywniejsze działania – inicjują współpracę z zewnętrznymi partnerami m.in. firmami windykacyjnymi, kancelariami prawnymi czy BIG-ami prowadzącymi rejestry dłużników – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Najmniej skutki wojny odczuwa handel
Od 24 lutego rozliczenia między firmami odbywają się już nie tylko w cieniu skutków pandemii i wysokiej inflacji, ale również wojny w Ukrainie. Na negatywny wpływ konfliktu na swoją działalność zwraca uwagę 12 proc. przedsiębiorstw, w najbardziej narażonym na turbulencje transporcie nawet 18 proc., a w usługach poszkodowanych firm jest 13 proc. Najmniej skutki wojny odczuwa handel, tu 8 proc. ankietowanych mówi o negatywnych stronach sytuacji, a jednocześnie aż 9 proc. wskazuje, że teraz mogą funkcjonować bardziej intensywnie. Handel w badaniu w II kw. odnotował też niewielką poprawę jakości rozliczeń B2B. Udział pokrzywdzonych płatnościami opóźnionymi o ponad 60 dni spadł tutaj z 48 do 44 proc.
Na pięć ankietowanych sektorów handel nadal pozostaje jednak najczęściej doświadczającym tego typu problemów. Jest też branżą, która sama ma najwięcej nieopłaconych w terminie zobowiązań wobec banków i dostawców – wynika z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie informacji kredytowych BIK. Na koniec marca było to blisko 7,8 mld zł, choć w ciągu I kwartału kwota ta spadła o 0,65 mld zł (8 proc.). Niesolidnych płatników firm, aktywnych, zawieszonych i zamkniętych przybyło jednak o 2,6 tys. do 74,2 tys.
W przemyśle ubywa zobowiązań, ale przybywa dłużników
Jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz bazy informacji kredytowej BIK, wśród ogółu firm przeterminowane zobowiązania wobec dostawców oraz zaległości kredytowe (opóźniane o min. 30 dni płatności rat na co najmniej 500 zł) wyniosły na koniec marca 37,97 mld zł, po tym jak w ciągu pierwszego kwartału wzrosły o 0,65 mld zł. (1,7 proc.). Zaległości przypadały na blisko 315 tys. firm, niesolidnych dłużników było więcej o prawie 3,5 tys. niż na koniec zeszłego roku.
Po handlu, drugim sektorem pod względem posiadanych zaległości w bazach Grupy BIK jest przemysł. Jego przeterminowane zobowiązania przekraczają 6,5 mld zł. Tu podobnie jak w handlu ubyło zobowiązań (o 4 proc.) i przybyło 1,3 tys. dłużników – do 26,9 tys. przedsiębiorstw. Obserwowana w cyklicznych badaniach jakość rozliczeń B2B pokazuje, że w przemyśle piąty już kwartał odsetek firm czekających na płatności przez ponad dwa miesiące utrzymuje się w granicach 30 proc. W czasie pandemii firmy przetwórstwa przemysłowego, podobnie jak większość branż, poprawiły jakość rozliczeń, wcześniej wyglądało to znacznie gorzej.
Dobry czas ma budownictwo, które pomniejsza swoje zaległości w bankach i u kontrahentów. W I kw. br. zaległości budownictwa obniżyły się o 0,5 mld zł (9 proc.) do niecałych 5,4 mld zł. Jednocześnie ubywa firm budowalnych, którym zleceniodawcy nie płacą w terminie. Z całkiem niskiego poziomu 24 proc. przedsiębiorstw skarżących się na niesolidnych zleceniodawców w I kw., obniżył się w kwietniu do 14 proc.
Należy jednak przypomnieć, że trzy największe sektory: handel, przemysł i budownictwo, które teraz obniżają zaległości wobec dostawców i banków przez cały zeszły rok zwiększały długi, odpowiednio o 5, 20 i 15 proc.
Rosną zaległości w transporcie i usługach
Jeszcze w ubiegłym roku całkiem nieźle pod względem rozliczeń z kontrahentami i bankami miała się branża transportowa. Wartość nieopłaconych w terminie zobowiązań wobec kontrahentów i firm finansowych spadła (o 2,3 proc.), ale w I kw. tego roku wzrosła już jednak o 16 proc. do blisko 2,5 mld zł, a liczba niesolidnych dłużników o ponad 3 tys. do 36 tys. firm. Warto zauważyć, że są to dane jeszcze sprzed wybuchu wojny w Ukrainie (do rejestru BIG zgłaszane są zobowiązania opóźnione o min. 30 dni), a agresja Rosji na Ukrainę daje się mocno we znaki firmom przewozowym – działalność ograniczyło już 18 proc. podmiotów, co bez wątpienia przełoży się na ich płynność finansową. – Zaległości transportu rosną, choć same firmy transportowe nie zaczęły jeszcze skarżyć się na większe problemy z pozyskiwaniem należności, a właśnie brak płatności za wykonane usługi czy dostarczony towar, to jeden z najczęstszych powodów niepłacenia też własnym dostawcom i nakręcania spirali wzajemnych zaległości i zatorów płatniczych. Według badania Skaner MŚP odsetek przedsiębiorstw przewozowych, które skarżą się na min. 60-dniowe opóźnienia w płatnościach zleceniodawców utrzymuje się poniżej 30 proc. W zeszłym roku cały czas było to powyżej 30 proc. – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor prowadzącego rejestr dłużników konsumentów i firm.
Największy wzrost odsetka firm, którym zleceniodawcy zwlekają z płatnościami, z 22 proc. w I kw. do 25 proc. w II kw. br., sygnalizuje w badaniu sektor usług. Mimo, że firmy usługowe rozproszone są w Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD) w różnych sekcjach, można dostrzec, że obecnie mają większe kłopoty w rozliczeniach z dostawcami i instytucjami finansowymi. Jak wynika z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie informacji kredytowych BIK, w trzech pierwszych miesiącach roku, w pięciu sekcjach PKD obejmujących różnego rodzaju firmy usługowe, zaległości podwyższyły się o niemal 1,9 mld zł. O 230 mln zł (12 proc.) wzrosły przeterminowane zobowiązania grupy “Działalność profesjonalna, naukowa i techniczna”, w której mieszczą się m.in. firmy związane z projektowaniem, fotografią i tłumaczeniami. O 860 mln zł (112 proc.) poszybowały długi “Działalności w zakresie administrowania i działalności wspierającej”, głównie podmiotów zajmujących się obsługą biur oraz utrzymujących porządek w budynkach, a także firm wynajmujących pojazdy i maszyny oraz zajmujących się zatrudnieniem. 377 mln zł (56 proc.) więcej przeterminowanych zobowiązań ma “Działalność finansowa i ubezpieczeniowa”, głównie za sprawą pośredników finansowych. O 419 mln zł (122 proc.) podwyższyły się zobowiązania “Pozostałej działalności usługowej”, przy czym najbardziej podniosły się długi podmiotów z “Pozostałej indywidulnej działalności usługowej”, gdzie indziej niesklasyfikowanej, czyli nie wymagających specjalistycznej wiedzy – z 40 do niemal 280 mln zł. Źle prezentują się też rozliczenia wszelkiego rodzaju firm serwisujących m.in. sprzęt AGD czy komputery oraz działalności związanej z poprawą kondycji fizycznej.
– Mimo wszelkich starań, biznesom usługowym ciężko jest całkowicie uniknąć tego, jak pandemiczne obostrzenia czy zmiany nawyków konsumenckich przekładają się na ich wyniki. Rozpowszechnienie się pracy zdalnej plus nakręcane przez inflację cięcie wydatków przez konsumentów i firmy, zaczęły uwidaczniać się szczególnie we wzroście zaległości podmiotów odpowiedzialnych za obsługę biznesu – mówi Sławomir Grzelczak. Zaległości wymienianych tu pięciu sekcji (Działalność profesjonalna, naukowa i techniczna, Działalność w zakresie usług administrowania i działalność wspierająca, Działalność finansowa i ubezpieczeniowa, Pozostała działalność usługowa, Działalność związana z kulturą, rozrywką i rekreacją) przez dwa poprzednie lata podwyższyły się rocznie o niecałe 0,5 mld zł (14 proc.), teraz w trzy miesiące wzrosły o połowę – z 3,75 do 5,6 mld zł. Długi wszystkich firm zwiększyły w tym czasie wartość o niecałe 2 proc.
Zestawiając widoczne w bazach BIG InfoMonitor i BIK zmiany zaległości firm wobec dostawców i banków, w pierwszych kwartałach ostatnich trzech lat, można zauważyć, że gdy w 2020 r. wzrosły one o prawie 5 proc., rok później o ponad 3 proc., to w tym roku jest to niecałe 2 proc.
Więcej na www.big.pl
Źródło: media.big.pl
O rozwoju społeczeństwa w dobie szerokiego dostępu do komunikacji przypomina co roku, obchodzony 17 maja, Światowy Dzień Społeczeństwa Informacyjnego. To okazja do poruszania tematyki z zakresu kompetencji cyfrowych, w tym także bezpieczeństwa swoich danych.
Imię i nazwisko oraz numer PESEL to dla potencjalnych złodziei danych cenne informacje. Znajdują się one nie tylko na naszych dokumentach (paszporcie, dowodzie osobistym, prawie jazdy). Są one także w sieci internetowej, w rejestrach, umowach czy dokumentach. O ile o bezpieczeństwo fizycznych dokumentów możemy w pełni zadbać sami, tak na pozostałe źródła naszych danych, nie zawsze mamy wpływ.
Gdy nasze dane osobiste wpadną w ręce oszustów, mogą im posłużyć do zaciągnięcia kredytu lub pożyczki, zawarcia umowy z firmą telekomunikacyjną, wynajmu samochodu, założenia firmy na skradzione dane itp.
21 prób wyłudzeń dziennie
Wraz z dostępem do internetu, wzrosła także liczba jego użytkowników. Codziennie aż 95% Polaków łączy się z siecią, korzystając z komputera, tabletu lub smartfona. Dzięki temu skrócił się dystans geograficzny z najbliższymi, zniesione zostały bariery między adresem zamieszkania a miejscem pracy, ukształtowały się nowe społeczne formy kontaktu, codziennością stały się zdalne zakupy i metody płatności.
Jednocześnie w świecie cyfrowym zadomowili się liczni oszuści, wykorzystujący zarówno narzędzia do zdalnego zarządzania urządzeniem, jak i wyrafinowane metody socjotechniczne, aby oszukać nieświadome osoby, przejąć ich dane tożsamości i bezprawnie je wykorzystać.
Każdego roku rejestruje się coraz większą liczbę naruszeń cyberbezpieczeństwa w sieci. Z raportu „Krajobraz bezpieczeństwa polskiego internetu” za rok 2021 wynika wzrost zgłoszonych incydentów o 182 proc. w porównaniu do roku 2020. Najczęstszym typem przestępstw był phishing, który stanowił ponad 76 proc. wszystkich zgłoszeń. Jest to wzrost o 196 proc. w porównaniu do poprzedniego roku.
Z najnowszego Raportu o dokumentach InfoDok wynika, że w 2021 roku łączna kwota prób wyłudzeń z wykorzystaniem skradzionych danych wyniosła 336,6 mln zł.
Tylko w I kwartale 2022 r. oszuści podjęli 1915 prób kradzieży na kwotę 575 tys. zł, z wykorzystaniem skradzionych danych osobowych. Oznacza to, że każdy z nas potencjalnie 21 razy dziennie był narażony na wyłudzenie.
Należy pamiętać, że nie wszystkie próby wyłudzeń kredytów udaje się wychwycić zwłaszcza, że oszuści stosują różnorodne metody, by zdobyć i wykorzystać cudze dane.
Top 3 socjotechnik cyberprzestępców
W opinii osób, które wzięły udział w badaniu „Cyberbezpieczeństwo Polaków”, przeprowadzonym na koniec marca tego roku, pierwsze miejsce na podium działań hackerskich zajął phishing.
Z tą metodą wyłudzenia miało styczność 34 proc. osób (21 proc. pośrednio, 13 proc. bezpośrednio). To socjotechnika, w której przestępca podszywa się pod inną osobę lub instytucję w celu wyłudzenia poufnych informacji takich, jak numer dowodu osobistego, czy dane do logowania do konta bankowego.
Zaraz po phishingu plasuje się grupa ataków przestępczych, skoncentrowanych wokół wyłudzeń pieniędzy poprzez maile sprzedażowe, informacje o szybkim zysku i wygranych, a także o krótkoterminowych ofertach specjalnych na zakupy online. Wskazała na nie niemal co trzecia osoba (29 proc.).
Na trzecim miejscu niechlubnej trójki przestępstw znalazła się socjotechnika na fałszywe inwestycje. Co piąty badany (20 proc.) spotkał się z oszukańczymi działaniami w postaci ogłoszeń kuszących łatwym zarobkiem i szybkim zyskiem.
Ostrożności nigdy za wiele, ale trzeba wiedzieć, jak się chronić
Polacy są świadomi niebezpieczeństwa, jakim jest kradzież ich danych. W ostatnim półroczu, co najmniej jednego zagrożenia wyłudzeniem osobiście doświadczyło 32 proc. dorosłych, w tym częściej mężczyźni (35 proc.) niż kobiety (29 proc.).
Wyłudzenia w wyniku kradzieży danych boi się ponad połowa (54 proc.) Polaków.
Innym wskazywanym powodem niepokoju są także wycieki z baz różnych instytucji, wyrzucane dokumenty z danymi klientów, zagubione pendrive-y.
Wycieku swoich danych z różnych instytucji obawia się aż 84 proc. Polaków. Doświadczenie potwierdza, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy i z jakiej instytucji nasze dane mogą się wyciec.
Choć powszechnie znane są zagrożenia związane z kradzieżą danych osobowych, to wciąż słaba jest wiedza na temat sposobów reagowania na takie zdarzenia. Niewiele osób wie, że można zabezpieczyć się przed szkodą, zamiast szukać rozwiązań dopiero po fakcie.
– Znajomość elementarnych zasad korzystania z internetu oraz świadomość konsekwencji cyberprzestępstw z pewnością przyczyniają się do kształtowania dobrych nawyków w ochronie swoich danych. Dla przykładu warto przestrzegać zasady „im mniej danych podamy, tym lepiej”, czyli zachowywać ostrożność w udostępnianiu swoich danych osobistych. Inna, to zasada ograniczonego zaufania, oznacza zachowanie zwiększonej czujności wobec osób kontaktujących się z nami – radzi Joanna Charlińska, ekspert BIK i dodaje, że nawet jeśli wydaje się nam, że mamy pod pełną kontrolą swoje dane, to niestety nie zawsze mamy wpływ na ich bezpieczeństwo.
– Nasze dane są dostępne w rejestrach publicznych, np. w KRS, na umowach czy fakturach, czy choćby na korespondencji, przesyłkach kurierskich. Do tego zdarzają się sytuacje wycieku danych lub włamania hackerów do baz firm, np. sieci medycznych, siłowni, sklepów itp. Niestety wszyscy jesteśmy narażeni na ich kradzież, co w konsekwencji może prowadzić do kłopotów, np. wyłudzenia kredytu. Dlatego w trosce o bezpieczeństwo swoich finansów, warto działać zapobiegliwie, czyli wbrew przysłowiu „Polak mądry po szkodzie”. Sposobem na to są Alerty BIK, czyli smsy ostrzegające o próbie wykorzystania naszych danych np.: do złożenia wniosku o kredyt. Taki jeden sms może uratować przed stratami finansowymi, uchroni przed nerwami, a przede wszystkim pozwoli na szybkie działanie w przypadku podejrzenia wyłudzenia – tłumaczy Joanna Charlińska.
Zabezpieczyć się na przyszłość to korzystać z ostrzeżenia przed wyłudzeniami
Alerty BIK to usługa, która zapewnia szeroką ochronę przed wyłudzeniem 24 godziny na dobę. Każdy może aktywować te usługę albo rejestrując się w komputerze na stronie www.bik.pl albo we własnym smartfonie za pomocą Aplikacji Mój BIK. Od momentu aktywowania usługi BIK, od razu jesteśmy chronieni.
SMSy z BIK ostrzegają o próbie wykorzystania naszych danych. Ostrzeżenia przychodzą w momencie, gdy oszust próbuje zaciągnąć kredyt na nasze dane. W Alercie podana jest data oraz nazwa instytucji, w której składany jest wniosek. Alert zawiera także numer infolinii BIK – na wypadek, gdyby potrzebne było wsparcie w wyjaśnieniu sprawy.
Większość Polaków (56 proc.) zdaje sobie już sprawę z tego, że urządzenia takie jak komputer i smartfon są w podobnym stopniu narażane na włamanie i kradzież danych. Niestety wciąż aż 8 proc. badanych uważa, że te urządzenia nie są podatne na włamania. Tymczasem to właśnie głównie w smartfonach, stale połączonych z Internetem, przechowujemy bardzo wiele osobistych informacji i prywatnych danych, których przejęcie może dla nas wiązać się z negatywnymi konsekwencjami, np. wyłudzeniem kredytu lub przejęciem naszych własnych pieniędzy.
Biuro Informacji Kredytowej, które od lat prowadzi działania edukacyjne dotyczące pielęgnowania dobrych nawyków zabezpieczania przez Polaków swoich danych osobowych oraz urządzeń elektronicznych, publikuje wyniki badania w związku z przypadającym co roku, w pierwszy czwartek maja, Światowym Dniem Hasła.
Rzadko blokujemy telefon hasłem, jeszcze rzadziej za pomocą rozpoznawania twarzy
Blisko połowa Polaków posiada hasła zabezpieczające wszystkie ich urządzania elektroniczne, tj. komputery, laptopy, smartfony i tablety. Wciąż jednak 25 proc. osób wskazuje, że nie stosuje haseł na komputerach osobistych oraz swoich smartfonach, co więcej, aż 13 proc. Polaków mówi wprost, że nie używa nigdzie haseł zabezpieczających dostęp do swoich urządzeń.
Wydawałoby się, że normą stało się odblokowanie klawiatury smartfona za pomocą odcisku palca albo odczytu obrazu twarzy z kamery urządzenia. Otóż okazuje się, że z biometrii korzysta wciąż mało osób.
Do korzystania z biometrii, czyli rozpoznawania twarzy lub odcisku palca do zabezpieczania swoich urządzeń elektronicznych, przyznaje się tylko 37 proc. badanych. Skłonność do stosowania biometrii jest powiązana z wiekiem: im starsza grupa wiekowa, tym niższy wskaźnik osób ją stosujących. Wśród ogółu Polaków, którzy logują się za pomocą biometrii, ponad połowę stanowią młodzi, w wieku 18 – 34 lat. W grupie powyżej 65 lat – to tylko 21 proc. osób.
– Hasło to pierwsza linia obrony przed cyberprzestępcami. Jak pokazuje badanie BIK, Polacy mają coraz lepszą wiedzę, jak w podstawowy sposób powinni chronić się przed utratą swoich danych osobowych. Jest jednak jeszcze sporo do zrobienia w obszarze ochrony swoich urządzeń przed włamaniem. Nadal wielu z nas używa jednego hasła do zabezpieczenia kilku dostępów, niewiele osób blokuje dostęp za pomocą biometrii. Trzeba dziś mieć świadomość, że włamanie do naszego telefonu czy laptopa znacznie ułatwia cyberprzestępcom przejecie naszych danych osobistych.
Pozyskane dane osobowe, numery kart płatniczych czy informacje z elektronicznych dokumentów mogą zostać wykorzystane, m.in. do wyłudzenia kredytu lub pożyczki, dokonania zakupów na raty, podpisania umów, np. na abonament telefoniczny lub do wyprowadzenia pieniędzy z konta bankowego. Dlatego pamiętajmy o zabezpieczaniu hasłami swoich urządzeń elektronicznych, a także o tym, by swoje hasła właściwie konstruować oraz odpowiednio przechowywać – tłumaczy Andrzej Karpiński, szef bezpieczeństwa BIK.
Częste zmienianie haseł to już mit
Większość Polaków ma błędne przekonanie, że stopień skomplikowania hasła, a nie jego długość, najbardziej utrudnia przestępcom jego przełamanie. Opinie taką wyraża aż 71 proc. osób. Jedynie 9 proc. wskazuje prawidłowo, że to długość hasła – powyżej 12 znaków w największym stopniu wpływa na jego bezpieczeństwo.
– Najnowsze rekomendacje CERT Polska ze stycznia br. mówią o tym, by ustawiać na naszych urządzeniach hasła powyżej 12 znaków. Długie hasła są po prostu bezpieczniejsze i mogą realnie chronić nasze urządzenia elektroniczne. Dla przykładu, hasło 8 znakowe, zawierające jedną dużą literę można odszyfrować w 22 minuty, tymczasem odszyfrowanie hasła 12 znakowego z jedną dużą literą potrzeba 300 lat – wskazuje szef bezpieczeństwa BIK.
Co ciekawe, z badań i obserwacji CERT Polska wynikają także dwie wprowadzone ostatnio wytyczne dla administratorów, twórców i projektantów systemów informatycznych. Dowodzą one znaczenia i mocy, jakiej nabiera dobre długie hasło nad okresową zmianą haseł tudzież haseł z wykorzystaniem znaków specjalnych, cyfr czy dużych liter.
Najnowsze wytyczne tworzenia silnych haseł – liczy się długość
Eksperci od bezpieczeństwa, praktycy rynku IT i obserwatorzy świata cyber potwierdzają, że fundamentalnym narzędziem zabezpieczającym nasze dane to długie hasło. Podtrzymują jednak zalecenie o stosowaniu kombinacji znaków specjalnych czy włączania cyfr argumentując, by nawet długie hasło nie było po prostu oczywiste.
– W obecnej chwili rzeczywiście kładzie się nacisk na długie hasła. Na przewagę długości haseł nad skomplikowaną kombinacją znaków w krótkim haśle, zwraca uwagę także amerykańska agencja rządowa FBI. Osobiście także polecam hasła dłuższe niż 15 znaków, składające się z połączenia 4 – 5 wyrazów. Dobrym rozwiązaniem jest stosowanie całych fraz. Silne hasło nie musi nawet zawierać znaków specjalnych czy cyfr, przy czym ważne jest, by słowa lub użyte połączenie słów nie były całkiem oczywiste, np. nie jest dobrą rekomendacją hasło: testtesttesttest. Stosując hasła i postępując zgodnie z przyjętymi zasadami ich tworzenia, rzeczywiście mocno utrudnimy życie cyberprzestępcom. Pewnie nasuwa się pytanie, jak zapamiętać wiele takich „długich haseł”? W tym przypadku, polecam zaprzyjaźnić się z jednym managerów haseł – mówi Michał Sajdak, z serwisu Sekurak.pl
5 dobrych zasad ochrony swoich urządzeń według BIK i Sekurak.pl
Od tego, jak zabezpieczamy swoje urządzenia, zależy bezpieczeństwo naszych danych osobowych, poufnych informacji, dostępu do konta. Eksperci wskazują, że wystarczy wyrobić w sobie nawyk codziennej ochrony naszych urządzeń i zadbać o kilka podstawowych zasad bezpieczeństwa swoich urządzeń elektronicznych:
Oprócz świadomego stosowania haseł należy sięgnąć po ochronę antywyłudzeniową. By czuć się bezpiecznie na co dzień, sprawdzą się Alerty BIK, czyli smsy ostrzegające o próbie wykorzystania naszych danych. Działają one w czasie rzeczywistym – przychodzą w momencie, gdy ktoś próbuje zaciągnąć kredyt na nasze dane. Dzięki monitorowaniu zapytań o dane z Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, powiadomienie z Alertem BIK przyjdzie też w sytuacji, gdy ktoś w naszym imieniu podpisuje umowę, np. z firmą telekomunikacyjną na zakup drogiego telefonu z abonamentem.
Taki jeden sms może uratować przed stratami finansowymi, uchroni przed nerwami i stresem, pomoże anulować kredyt czy pożyczkę, których sami nie zaciągnęliśmy.
Źródło: www.media.bik.pl
Konkurs FINSIM Liga Akademicka organizowany jest przez Warszawski Instytut Bankowości już od 10 lat, realizowany jest w ramach programu sektorowego BANKOWCY DLA EDUKACJI. Jego partnerem głównym od samego początku jest Związek Banków Polskich. Projekt realizowany jest również z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej. Partnerami są także Bankowy Fundusz Gwarancyjny oraz Bank Gospodarstwa Krajowego, który jest fundatorem nagród finansowych dla 3 najlepszych zespołów oraz 3–miesięcznych odpłatnych praktyk dla zwycięskiej drużyny. W środowisku akademickim konkurs wspiera także Program Nowoczesne Zarządzanie Biznesem.
W tej edycji Konkursu uczestniczyło 15 zespołów-banków, grupujących 75 studentów, reprezentujących 13 polskich uczelni: Wyższa Szkoła Bankowa w Toruniu, Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, Uniwersytet Rzeszowski, Politechnika Rzeszowska im. Ignacego Łukasiewicza, Politechnika Świętokrzyska, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Państwowa Uczelnia Angelusa Silesiusa w Wałbrzychu, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie.
Rywalizacja prowadzona była pod opieką trzech Mentorów, doświadczonych bankowców: Michała Bellwona, Andrzeja Jakubaszka oraz Łukasza Lewickiego.
Zwieńczeniem gry było Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, podczas którego każdy bank-zespół zaprezentował przyjętą w grze strategię i osiągnięte wyniki, na podstawie przygotowanego wcześniej sprawozdania finansowego. W trakcie sesji trzeba było wykazać się nie tylko bardzo dobrym przygotowaniem merytorycznym, ale także opanowaniem i niezwykłą sztuką prezentacji.
Laureatem 10 edycji Konkursu został zespół BANK WGR reprezentujący Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie.
II miejsce zajął zespół VaBank reprezentujący Politechnikę Rzeszowską.
III miejsce zdobył Kopiec Bank reprezentujący Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Okazją do zdobycia kolejnych umiejętności z zakresu zarządzania Bankiem będzie udział w kolejnej 11 edycji konkursu FIN SIM LA, do której organizator – Fundacja Warszawski Instytut Bankowości już teraz pragnie zaprosić wszystkich uczestników.
Źródło: badanie Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor
Problem w tym, że aby obchodzić święta choćby tak jak w zeszłym roku, trzeba na nie wydać więcej. Tylko żeby zastawić tak samo stół konieczne jest o niemal 10 proc. więcej pieniędzy na żywność. Nie wspominając o kosztach przejazdów do rodziny po tym jak paliwo zdrożało o jedną trzecią – wynika z danych GUS.
Wydatki świąteczne wśród 75 proc. Polaków nie przekroczą 500 złotych
Średnio Polacy przewidują przeznaczyć na święta 538 zł. Trzy czwarte chce wyłożyć nie więcej niż 500 zł. Najliczniejsza grupa deklaruje kwotę 401-500zł (23 proc.). Wyższym wydatkom sprzyja wyższe wykształcenie (621 zł, w stosunku do 471 zł wśród pozostałych osób) oraz posiadanie dzieci (577 zł, w stosunku do 467 zł wśród osób, które dzieci nie mają).
Więcej: media.big.pl
Szczególne ostrzeżenie przed:
Jak się chronić? Należy stosować się do kilku ważnych zasad:
W przypadku podejrzenia próby popełnienia przestępstwa lub gdy przestępstwo to zostało popełnione należy niezwłocznie poinformować o tym fakcie swój bank oraz złożyć stosowne zawiadomienie na Policję lub do Prokuratury. Szybkość złożenia takiego zawiadomienia może zwiększyć szansę uratowania utraconych środków, które fizycznie mogły jeszcze nie zostać wypłacone przez oszustów.
***
FinCERT.pl – Bankowe Centrum Cyberbezpieczeństwa ZBP – Centrum Wymiany i Analiz Informacji Sektora Finansowego
Komenda Główna Policji
FinCERT.pl – Bankowe Centrum Cyberbezpieczeństwa ZBP – jednostka operacyjna funkcjonująca w ramach Zespołu Bezpieczeństwa Banków Związku Banków Polskich, która gromadzi, analizuje oraz przekazuje w ramach sektora bankowego i we współpracy z organami ścigania oraz innymi instytucjami informacje dotyczące możliwych zagrożeń oraz o incydentach o charakterze przestępczym, godzących w bezpieczeństwo banków oraz ich klientów.
Źródło: Związek Banków Polskich
Dziś GUS opublikuje wstępne dane o marcowej inflacji, będzie wiadomo jak przez ostatnie 12 miesięcy podwyższyły się ceny towarów i usług. Po 8,5 proc. wzroście w lutym, część ekspertów przewiduje, że teraz może to już być zmiana dwucyfrowa. Rozpoczęta przez Rosję 24 lutego wojna i jej konsekwencje, szczególnie uderzyły w inflacjogenne elementy jak ceny paliw i żywności. Nie ma wątpliwości, że drożyzna jest coraz bardziej dotkliwa. I trudno obecnie przewidzieć kiedy ceny się ustabilizują. Według NBP nieznacznie do ponad 4 proc. inflacja zejdzie w 2024 r.
Reakcją na inflację jest podnoszenie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Stopa referencyjna, która pół roku temu była bliska zera (0,1 proc.), teraz wynosi 3,5 proc. To ma wpływ na WIBOR, który z kolei decyduje o wysokości rat zdecydowanej większości kredytów hipotecznych, ale również wielu gotówkowych. Stawka WIBOR dodawana jest do zapisanej w umowie kredytowej marży. Pół roku temu przy 2 proc. marży banku, oprocentowanie kredytu hipotecznego wynosiło 2,25 proc. a rata dla 300 tys. zł pożyczonych na 30 lat – 1147 zł. Teraz, gdy WIBOR 3M wynosi 4,74 proc. ten sam kredyt oprocentowany jest na niemal 7 proc., a rata zbliża się do 2000 zł.
Gaz zdrożał średnio 54 proc. – średnio, bo to zależy od taryfy. Podgrzewanie wody droższe jest średnio o ponad 50 zł, a mieszkania – nawet o 200 zł. Miesięczny rachunek z około 300 zł rośnie do 500. To średni miesięczny rachunek, część może zapłacić dużo więcej, choć na szczęście dużych mrozów w styczniu czy lutym nie było. W górę poszły też rachunki za energię elektryczną. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził cenę wyższą o ok. 37 proc.
Wprawdzie podwyżki te mają nieco ograniczyć obniżki akcyzy i stawki VAT oraz dodatek osłonowy, ale i tak trzeba będzie wydać więcej.
1. Zapłać co musisz, a później rezygnuj
Nie warto nie płacić rachunków, nie tylko ze względu na groźbę odcięcia dostawy gazu czy prądu, ale o tym będzie później. Bez względu na terminy płatności, najlepiej wszystkie zobowiązania uregulować zaraz po otrzymaniu wypłaty. Pieniądze na koncie w banku i tak nie są oprocentowane.
Bierzemy pod uwagę wszystkie rachunki, za czynsz, internet czy telefon również. Patrzymy, co nam zostało i… niestety dostosowujemy wydatki do możliwości. Z czego możemy zrezygnować? Zwykle z przyjemności. Zanim pójdziemy ze znajomymi na kolację sprawdźmy, czy nas na to stać. Nie oznacza to, że mamy się nie spotykać, ale może lepiej wybrać kawiarnię zamiast ulubionej, ale nietaniej, knajpki? Albo spotkanie w domu?
Zastanówmy się, czy wszystko, za co płacimy, jest nam potrzebne. Bywają sytuacje, że rodziny z przyzwyczajenia płacą spory abonament za telewizję kablową, choć jej nie oglądają. Jeśli wystarcza nam Netflix i HBO, to czy warto obciążać się kosztami za 146 kanałów? Może należałoby też zrewidować abonamenty telefoniczne? Można też rozważyć zmianę dostawcy energii, czy gazu.
Warto zrobić taki przegląd, bo okresy wypowiedzenia umów bywają różne i zanim odczujemy finansową ulgę, to minie trochę czasu.
O racjonalnym gospodarowaniu wodą, energią elektryczną i cieplną nie ma co wspominać, bo już zapewne wielu z nas stwierdziło, że wieczorem w sweterku pod kocykiem jest całkiem miło.
2. Uruchom rezerwę finansową, a jeśli jej nie masz…
Niekiedy nawet racjonalizacja wydatków nie wystarcza. Nie każdy może przesiąść się z samochodu do komunikacji miejskiej, a kibic za żadne skarby nie zrezygnuje z dostępu do kanałów sportowych. Wtedy trzeba sięgnąć po rezerwę finansową. Po te pieniądze, które odkładaliśmy na czarną godzinę. Nie wiemy, czy ta obecna jest najczarniejsza, więc oszczędności uszczuplajmy z umiarem.
Nie masz takiej rezerwy? Już wiesz, że powinieneś. To wiedza na lepsze czasy, aby nie wydawać wszystkiego. Teraz zastanów się, jak możesz łatać budżetową dziurę. W sytuacji, gdy spodziewasz się finansowego zastrzyku w nieodległej przyszłości (np. pieniędzy za dodatkowe zlecenie), możesz skorzystać z karty kredytowej. Spłacisz ją tymi pieniędzmi, a przy dobrym układzie nawet nie zapłacisz odsetek. Pamiętaj jednak, aby kartą płacić w terminalach np. za zakupy, a nie opłacać z niej rachunków. W tej drugiej opcji oprocentowanie naliczane jest natychmiast, a niekiedy jeszcze doliczana prowizja.
Niezłym wyjściem jest też kredyt odnawialny w rachunku. To o tyle tanie rozwiązanie, że zadłużenie narasta stopniowo, apogeum osiąga tuż przed kolejną wypłatą. Odsetki naliczane są od rzeczywistego zadłużenia, więc w skali miesiąca nie są to duże kwoty. Oczywiście wypłata powinna nam z nadwyżką wystarczać na spłatę całości zadłużenia. W ten sposób możemy dotrwać do wiosny, kiedy rachunki za gaz spadną, a też być może żywność przestanie drożeć. Wtedy jednak nie zaczynajmy „szaleć”, tylko z miesiąca na miesiąc starajmy się coraz płycej sięgać do kredytu odnawialnego.
3. Nie chowaj głowy w piasek, rozkładaj na raty
Jeśli nie jesteś adresatem żadnej z powyższych rad, to… trzeba zmierzyć się z niewypłacalnością. To jednak nie koniec świata. Nie jesteś pierwszym, którego to spotkało. Może się okazać, że mimo trudności, nie zostaniesz dłużnikiem. Jak to zrobić?
– Należy stosować podstawową zasadę nieunikania kontaktu z wierzycielem. Może on zaproponować wyjście z sytuacji. Jeszcze lepiej jest zacząć działać, zanim zostaniemy dłużnikami. Skontaktować się z wystawcą faktury, zanim minie termin jej płatności i zaproponować spłatę zobowiązania w ratach – radzi Halina Kochalska, ekspert prowadzącego rejestr dłużników BIG InfoMonitor.
Nie jesteś w stanie zapłacić rachunku za gaz? Zamiast liczyć na cud, albo przez miesiąc karmić dzieci chlebem ze smalcem, wyślij pismo do gazowni z prośbą o rozłożenie rachunku na raty. Prawnicy jednoznacznie radzą, aby to była forma pisemna (w każdej sytuacji, nie tylko w kontaktach z PGNiG). Rozmowa na infolinii może skończyć się pomyślnie, ale w razie, gdyby okazało się, że zamiast rat otrzymamy wezwane do zapłaty, to co wtedy?
PGNiG nie stawia barier, nie musimy iść na Pocztę, możemy wysłać skan mailem. Opiszmy swoją sytuację. Uwiarygodnić nas może – choć nie jest to konieczne – zaświadczenie o zarobkach oczywiście z informacją, na ile osób te dochody się rozkładają.
Analogicznie jest ze spółdzielnią mieszkaniową. Te z reguły przyjaźnie podchodzą do osób, które chcą płacić czynsz, choć chwilowo nie mogą. Ostro traktują tych, którzy nie płacą i nie wiadomo, czy w ogóle kiedykolwiek będą chciały. Dla spółdzielni czy wspólnoty mieszkaniowej korzystniej jest, kiedy spływa choć część czynszu z perspektywą, że zostanie w końcu zapłacony cały, niż rosnące zadłużenie. Prawdopodobieństwo, że dłużnik spłaci skumulowany dług w wysokości 10, 20 czy 50 tys. zł jest niewielkie.
W przypadku energii elektrycznej, dostawca prądu Tauron standardowo oferuje rozłożenie płatności na raty. Po opłaceniu połowy rachunku, pozostałą część możemy spłacić w dwóch ratach. Można oczywiście zwrócić się z inną propozycją ugody.
Nie bójmy się, że gazownia, elektrownia czy zarządca nieruchomości doliczy nam (choć często tego nie robią) ustawowe odsetki za rozłożenie płatności na raty. Te co prawda również są zależne od stóp NBP i wzrosły, ale wynoszą obecnie 7 proc. Tak taniego kredytu nie dostaniemy. Natomiast jeśli nie spróbujemy się porozumieć, czekają nas wyższe odsetki za opóźnienie – 9 proc. I nie tylko…
Więcej: media.big.pl