Powszechne jest twierdzenie, że opłacamy składki na ZUS. Nie jest to jednak prawda. Trzeba odróżnić ZUS od FUS. Choć skróty te różni tylko jedna litera ich zamienne używanie nie jest właściwe. Ten pierwszy zna większość z nas – to Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Natomiast już zdecydowanie mniej osób cokolwiek wie o Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Mówiąc w bardzo dużym uproszeniu FUS to skarbonka, do której wpływają co miesiąc składki opłacane od naszych wynagrodzeń i z której wypłacane są świadczenia. Ta ogromna skarbonka dzieli się na kilka mniejszych. I tak emerytury wypłacane są z funduszu emerytalnego a renty – z rentowego (w sumie na kwotę 173 mld zł). Z kolei świadczenia w razie choroby i macierzyństwa (łącznie na kwotę 18,2 mld zł) pochodzą z funduszu chorobowego natomiast w przypadku wypadku przy pracy lub choroby zawodowej (5,3 mld zł) finansowane są z funduszu wypadkowego.
Fundusz obsługiwany jest przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Oznacza to, znów znacznie upraszając, że ZUS pobiera składki i wypłaca świadczenia. Nie prowadzi przy tym własnej polityki finansowej – wykonuje tylko przepisy. Zatem nie ustala samodzielnie wysokości składek czy zasad rządzących wysokością świadczeń, bo o tym decyduje parlament uchwalając ustawy.
ZUS i FUS to dwa odrębne „ciała”. Ta rozdzielność gwarantuje, że ani jedna złotówka ze składek nie wpłynie na konto Zakładu. ZUS każdą składkę zapisuje na naszym indywidualnym koncie. Zatem nie ma możliwości by jakiekolwiek wydatki ZUS pomniejszały wypłacane obecnie lub w przyszłości świadczenia. Za obsługę FUS (m.in. prowadzenie kont dla 14,5 mln osób ubezpieczonych i 1,8 mln przedsiębiorców) Zakład otrzymuje środki z budżetu państwa. Jest to tzw. odpis, którego wysokość jest co roku ustalana przez sejm i senat.