– Tym samym skala problemów wróciła do stanu sprzed niemal trzech lat. Cała sytuacja ujawniła to, co zresztą wcześniej można było podejrzewać: młodzi mają spory problem z umiejętnością odmawiania sobie wydatków, szczególnie gdy wyzwań i pokus sporo – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – W latach 2018-2020 ich zaległości podwyższały się dwa razy szybciej niż ogółu społeczeństwa, a w czasie pandemii, gdy zostali w domach, kilkakrotnie szybciej spadały – dodaje.
Z list wydatków na długie miesiące wypadły wyjścia do restauracji i klubów, a wraz z tym troska o modny wygląd czy warte pokazania gadżety. Ograniczony był też dostęp do kin czy siłowni. Zniknęły podróże czy nawet dojazdy do szkoły lub firmy, bo uczyć się czy pracować można, a nawet trzeba było zdalnie. W niejednym przypadku był to argument za wyprowadzką z wynajmowanego mieszkania i powrotem do rodzinnego domu. Wywołane przejściem na domową naukę inwestycje, w sprzęt czy łącza, okazały się mniejszym wyzwaniem niż zwykłe bieżące wydatki w normalnych czasach.
Niecałe 125 tys. niesolidnych młodych dłużników
Czy doświadczenia z czasu koronawirusa zmienią podejście 18-24 latków do finansów i czy docenią oni stan, w którym udaje się żyć bez zaległych zobowiązań kredytowych i nieopłaconych rachunków, trudno dziś stwierdzić. Faktem jest, że obciążenia pozbyło się wielu. W marcu zeszłego roku zaległości miało ponad 151 tys. 18-24 latków, teraz jest ich niecałe 125 tys. W efekcie spadł też z 5,3 do 4,4 proc. odsetek młodych niespłacanymi zobowiązaniami i jest teraz dwa razy niższy niż w całej populacji, dla której wynosi 8,7 proc. (przed pandemią sięgał 9 proc.).
Więcej: media.big.pl